Cześć kochani ♥

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją najnowszej paletki Huda Beauty-Desert Dusk palette.

Jako że jestem ogromną fanką Hudy i jej kosmetyków nie mogłam przejść obok tej paletki obojętnie.

Jak pewnie wiecie, kocham malować oczy, w całym makijażu jest to moja ulubiona część.

Tak więc jeśli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdza Desert Dusk i czy pobiła swoją poprzedniczkę, to czytajcie dalej.

 Jeśli chodzi o design to Huda poszła w zupełnie inną stronę niż w paletce Rosegold.

Tam opakowanie było przezroczyste, natomiast tutaj jest zabudowane.

Bardzo mi się podoba, w dodatku nawiązuje do całej palety (zarówno kolorystyki jak i nazwy).

Jest bardzo solidne (solidniejsze niż w Rose gold).

I zdecydowanie bardziej cięższe, ale jest to u granic wytrzymałości ! :)

W środku znajduje się ogromne lusterko !!!

Paletka ma przępiękne cienie, utrzymane w tonach fioletów i burgundów.

Mamy tu 8 matów 1 cień brokatowy, 2 duochromy i 7 folii.

Cienie są niebywale napigmentowane.
Poza tym ich odcienie są bardzo intensywne. 

Mają przyjemną aksamitną konsystencje. 

Genialnie się blendują i rozcierają. 

Kolory przepięknie przez siebie przechodzą.
Kiedy nakładamy je na powiekę, to w ogóle nie tracą pigmentu.
W przypadku paletki od Morphe (35b) miałam z tym ogromny problem, bo w palecie cienie wyglądały bardzo intensywnie, a na oku zupełnie blado i wszystkie cienie jakby się ze sobą zlewały.

Cienie w ogóle się nie rolują.

Bardzo długo się utrzymują na powiece, nawet bez nałożenia bazy.

 Nawet po całym dniu nie znikają, nie gubią na intensywności, nie wchodzą w zmarszczki...

Nic kompletnie nic się nie zmieniają!

Ja kocham pracować na cieniach Hudej.

Są one jednym wielkim sztosem!

 To jak się z nimi wspaniale pracuje i jak pięknie zachowują na powiece to jest po prostu kosmos!

Muszę to powiedzieć... Żadna paleta nie dorównuje paletkom Huda Beauty!

Mam Morphe, Anastasię, Too Faced..
I z żadną nie pracuje mi się ta wspaniale jak z tą !

Maźnęłam je dosłownie tylko odrobinkę! 

No po prostu sztos!

Kocham tą paletkę szczególnie za folie, brokaty (po prostu świecące cienie ).

Nadają one taki blask jak żadne inne cienie, z którymi miałam styczność.

W Rose Gold było tak samo i bałam się, że tutaj Huda już odpuści i będzie nieco gorzej, ale nic bardziej mylnego! Obie paletki są na takim samym poziomie-są wręcz niesamowite!

Podziwiam Hudą za to że te paletki są podobne, ale jednak są bardzo różne !

Mega mi się podoba, że dała cień-Cosmo, który jest brokatem, ale tak genialnie wygląda, że ja nie mam słów!

To jest bajka !!!!

Zalety
❤️ Cudowny design
❤️ Piękna kolorystyka cieni
❤️ Nieziemskie formuły cieni
❤️ Cudowna pigmentacja
❤️ Lusterko
❤️ Trwałość

Wady
〰 brak !

Ta paleta podbiła moje serce !
Kocham paletki od Huda beauty i z pewnością będę mieć każda kolejną która wyjdzie na rynek!
A wy co sądzicie o nowej paletce Desert Dusk ?
Ja jestem po prostu zakochana !!!
Do zobaczenia ♥

Cześć kochani ❤️

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją paletki od Morphe.

Jest to moja pierwsza tak kolorowa paletka, dlatego liczyłam że będzie genialna.

A czy tak faktycznie jest ? 

Jeśli jesteście ciekawi, jak ta paletka się u mnie sprawdza to czytajcie dalej. 

Paletka ma bardzo minimalistyczne opakowanie. 

Jest po prostu czarne i ma wygrawerowany biało czerwony napis.

Trochę jest to niepraktyczne, bo kiedy mamy więcej paletek od Morphe, to nie idzie w stanie ich odróżnić. 

W środku nie ma lusterka ani pędzla.

Paletka zawiera 35 cieni o różnych wykończeniach.

Najwięcej jest matów.

Niestety muszę się tez doczepić do otwierania, bo paletka ma zatrzask i niekiedy bardzo ciężko się otwiera, gdyby opakowanie było na magnes, byłoby znacznie wygodniejsze.

Teraz przejdźmy do jakości...

Cienie mają bardzo fajną konsystencje, trochę suchą, ale zarazem masełkową.

Niestety bardzo się sypią ( nie tyle co pylą, tak jest w przypadku subculture od anastasi) ale dla mnie to nie jest problem. 

Mi to nadzwyczajniej nie przeszkadza. 

Pigmentacja jest fajna, ale szczerze (po tylu pozytywnych recenzjach) myślałam że będzie lepsza.
Nie mniej jednak cienie są napigmentowane ale może nie tak jakbym chciała żeby były. !!

Cienie się świetnie blendują i rozcierają . 

Bardzo podoba mi się, że są w różnych tonach, znaczy jeśli mamy cienie różowe  to występują one w kilku odcieniach. Począwszy od jasnych, idąc nawet przez fiolety, a kończąc na ciemnych..
Ale nie podoba mi się to że cienie w opakowaniu wyglądają na bardziej intensywne niż są.
Kiedy nałożymy je na oko (albo nawet zrobimy Swatches) cienie tracą dużo pigmentu(intensywności koloru)  nie wiem dlaczego tak jest  i nie zachwalam tego.

Ale przynajmniej nie tworzą jednej wielkiej plamy na oku ! 

Kolory ładnie przechodzą.

Spokojnie możemy dobudowywać krycie.

Bardzo przyjemnie mi się z nimi pracuje.
Jeśli chodzi o trwałość to jak najbardziej jest ona świetna.
Cienie się długo utrzymują na powiece i co najważniejsze pomimo upływu długiego czasu nie rolują się ani nie tracą na pigmentacji.
Nakładałam je na bazę (smashbox photofinsih) oraz korektor (Mac pro longwear) zagruntowany pudrem (laura mercier). Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku, cienie zachowują się bardzo podobnie czyli bardzo dobrze ❤️



Plusy
+ Kolorystyka
+ Ilość cieni
+ Wydajność
+ Uniwersalność
+ Jakość cieni
+ Cena

Minusy
- Dostępność
- Wygląd paletki
- Brak lustra

I to już wszystko co chciałam wam przekazać na temat paletki Morphe 35 b
Dajcie koniecznie znać czy podzielacie moją opinie ,
czy macie na jej temat zupełnie inne zdanie niż ja?
Do zobaczenia ❤️

Cześć kochani ♥

Dzisiaj pokażę wam produkty, których w tym miesiącu używałam najczęściej.

Zaczął się rok szkolny, więc we wrześniu testowałam naprawdę sporo rzeczy.

Ale tylko część z nich trafiła na dzisiejszą listę.

Dlatego jeśli jesteście ciekawi, jakich produktów najczęściej używałam przez ostatni miesiąc to czytajcie dalej.

Na pierwszy ogień idzie podkład (pro longwear) z Maca.

Ja mam go w odcieniu NC15.
Ma piękny jasny, żółty kolor.
Jest on mocno kryjący i długotrwały.
Ja używam go na co dzień i sprawdza się idealnie.
Nie daje efektu maski, nie rozwarstwia się na twarzy.
Bardzo go lubię mieszać z kremem rozświetlającym-strobe cream z maca- wtedy daje bardziej rozświetlający efekt.

Kolejna rzecz to puder z Laury Mercier.
Od dawna szukałam idealnego pudru, który by mi matowił na długie godziny, a przy tym jednocześnie rozświetlał.
Do tej pory świetnie mi służył Eveline Cashmire mat-loose powder.
Ale wciąż poszukiwałam czegoś lepszego.
I tak trafiłam na Laure.
Nie mogłam go nie spróbować, przecież ten puder zawładnął całym kosmetycznym światem; praktycznie każda beauty influcerka go używa.
Ma on niesamowicie gładką konsystencje.
Jest bardzo drobno zmielony.
Trochę przypomina mi puder bananowy ( chociaż takiego nigdy nie miałam 😂 )Wygląda przepięknie, cudownie rozświetla i genialnie matowi ♥

Lecimy dalej ...
W tym miesiącu postawiłam na detoks twarzy i intensywnie ją oczyszczałam.
Ułatwiła mi to maseczka bomblująca-piggy mask.
Ma dość ciekawą konsystencję; taką lekko piankową, trochę wilgotną i lekko kleistą.
Ciężko mi to opisać.
Maseczka bardzo przyjemnie rozprowadza się na twarzy.
Po kilku minutach od nałożenia, tworzy się piana (maseczka zaczyna bomblować)
Bardzo fajnie oczyszcza i nadaje uczucie świeżości i takiej lekkości skórze.
Bardzo ważne - maseczka nie daje uczucia ściągnięcia !


Ostatnia rzecz to pomadka od Hudy Beauty
Ja mam ją w 2 kolorach - jeden nudziak (crush) a drugi ciemny róż (Gossip gurl).
Crush - to idealna brzoskwinka połączona z tonami nudziakowymi.
Jeśli mogę to tak określić.
Jest wręcz idealna na co dzień.
Uwielbiam pomadki od Hudej- są najlepsze na całym świecie !
Mają genialną- niespotykaną formułę- bardzo oleistą.
Dodatkowo pachną przepięknie- trochę jak budyń !
Poza tym długo się utrzymują.
Są naprawdę niezastąpione !

I to już wszystkie produkty, które królowały u mnie we wrześniu.
Dajcie znać którego z nich używaliście.
Do zobaczenia ♥

Cześć kochani ♥

Dzisiaj chciałabym wam pokazać moją paczkę, którą dostałam od Fredom makeup.

Jestem ogromnie szczęścliwa, że mogę przetestować ich kosmetyki, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam okazji ich używać.

Jeśli jesteście ciekawi jakie produkty znalazłam w paczce, to czytajcie dalej.



Na pierwszy ogień idą błyszczyki do ust.
Ja osobiście nie jestem fanką takiej formuły, raczej wolę mat.
Ale je wypróbowałam.
I strwierdzam, że nie ma lepszych błyszczyków, przynajmniej tych których ja próbowałam.
Zawsze były słabo napigmentowane, wyglądały sztucznie, zbierały się i nie utrzymywały długo.
Ale nie te !
Te z Freedoom mają cudowne nudziakowe kolory.
Mają świetną kremową formułę. Są rewelacyjnie napigmentowane i długo się utrzymują!
Od dzisiaj zacznę lubić błyszczyki, ale tylko te z Freedom :)

Następną rzeczą jest fixer.

Kolejna rzecz to kremowa paleta do konturowania.

W zestawie jest dołączony także pędzelek i to od niego najpierw zacznę.

Jest bardzo dobrze ścięty.

Dzięki jemu kształtowi możemy w bardzo precyzyjny, szybki i łatwy sposób zaaplikować produkt.

Mam jednak zastrzeżenia co do jego wielkości, ponieważ produkty w palecie są małe i ciężko się nim je nabiera.

Ale ogólnie bardzo fajnie mi się sprawdza.

Teraz przejdźmy do paletki.

Produkty są niesamowicie kremowe i bardzo przyjemnie się je aplikuje i rozciera.

Mają świetne kolory. Znajdziemy tu biel, ciemny brąz i coś pomiędzy-czyli karmel.

Ogólnie, bardzo mi się podoba i na pewno będę po nią często sięgać.

Lecimy dalej.

Tutaj mam paletę do konturowania, ale tym razem jest ona przeznaczona do konturowania na sucho.

Produkty są niesamowicie napigmentowane i kremowe.

Zdziwiło mnie to, bo przy większości tego typu kosmetyków raczej ich konsystencja jest sucha.

Bardzo przyjemnie się rozcierają i blendują.

Ten bronzer strasznie mi przypomina bronzer z palety do konturowania z Too Faced - cocoa contour.

Ale nie chodzi mi o wygląd, tylko o konsystencje i pigmentacje.

Myślę że jest on idealnym zamiennikiem tego z Too Faced.

Paleta niesamowicie mnie zaskoczyła i na pewno będę jej często używać.

Kolejne produkty, które dostałam to pomady do brwi.

Mam 2 kolory-soft brown i granite.

Bardzo się ucieszyłam, że dostałam je w jasnym i ciemnym kolorze.

Ich konsystencja jest trochę sucha, ale w miarę łatwo się z nimi pracuje.

I znowu dostałam jasny i ciemny komplet.

Ash brown jest bardzo ciemny i nie sądzę że będę go używać, ale może kiedyś...

Natomiast carmel ma bardzo fajne tony brązu (niestety aparat je przekłamał, na żywo są zdecydowanie bardziej brązowe). Fajnie sprawdzi się u blondynek i brunetek.

Cienie już próbowałam i mają fajną, wręcz kremową konsystencje.
 Ja ich używam tylko do wykończenia brwi, bo jestem fanką pomad.

Ostatnią rzeczą jest tusz do rzęs.
Ma ładny, głęboki czarny kolor.
Szczoteczka jest bardzo ciekawa.
Tusz ładnie pogrubia rzęsy i je fajnie wydłuża.

♥♥♥

I to wszystko co dostałam od Freedom makeup.

Jest to już ostatnia paczka jaką dostałam od marek Makeup Revolution i  I love makeup.
Jeśli chcecie zobaczyć asortyment tamtych paczek to kliknijcie tutaj ---> paczka od Makeup Revolution ; paczka od I♥makeup

Co sądzicie o moich nowościach? 

Ja jestem niesamowicie zadowolona z paczki i dziękuję Freedom, że mogłam przetestować ich produkty.

Koniecznie napiszcie w komentarzu co najbardziej was zaciekawiło

Do zobaczenia ♥

Cześć kochani ♥

Dzisiaj przyszła pora na paczkę od I ♥ makeup.

Jest to przed ostatnia paczka, którą otrzymałam ze współpracy z markami
Freedom makeup i Makeup Revolution.

Jej asortyment jest bardzo ciekawy, tak więc jeśli interesuje was,
co takiego od nich dostałam, to czytajcie dalej ♥

Cześć kochani ♥

Dzisiaj chciałabym się z wami podzielić moją paczuszką od Makeup revolution.

Jestem bardzo szczęsliwa, że mogłam przetestować ich kosmetyki.

Otwieranie jej sprawiło mi ogromną przyjemność, a testowanie produktów jeszcze większą.

Jeśli macie ochotę zobaczyć co takiego dostałam oraz poczytać trochę o tych kosmetykach, to przejdźcie do dalszej części postu.

Na pierwszy ogień idzie paletka (pro hd amplified 35), która bardzo mnie zaciekawiła i nie mogłam się powstrzymać, aby jak najszybciej ją przetestować.

Przyznam się, robiłam swatches i po prostu zaniemówiłam.

Miałam już od nich czekoladki i wiedziałam po prostu "z czym to się je''.

Ale tutaj sytuacja była inna.

Cienie są kremowe, jak masełko.

I mają taki pigment, że śmiało mogę je porównać do Too Faced.

Paleta ma cienie o cudownych kolorach.

Znajdziemy tu cienie perłowe jak i matowe.

Paleta jest kompletna i uniwersalna.

Bardzo mi się podoba i z pewnością użyję jej wiele wiele razy.

Następnie mam paletę rozświetlaczy (strobe lighting), która skradła moje serducho.

Te produkty mają tak piękną fakturę, że szkoda było mi ich używać.

Ta paleta chyba najbardziej podoba mi się w mojej kolekcji.

Użyłam jej tylko do swatches, więc za dużo się o niej nie wypowiem.

Ale jak narazie, to bradzo fajnie się zapowiada.

Kolejna paletka-ultra eyeshadow flawless
Ta ma już więcej brokatowych cieni.
I bardzo mi się to podoba. Lubię mieć różnorodne palety!
Bardzo mnie zachwycają odcienie granatu, borda, złota, zieleni...
Paletka ta jest idealna na jesienne wieczory.
Ma bardzo fajną pigmentację.
Cienie brokatowe możemy nakładać na wiele sposobów- zarówno na mokro, jak i palcem...
Ma ona już bardziej chłodną kolorystykę, no ale przecież zbliża się jesień, zima, więc powoli trzeba będzie się przestawiać.
Ogólnie bardzo jestem z niej zadowolona.

 I kolejna paleta, (pro hd camouglage cream concealer light medium) ale tym razem korektorów.
Znajdziemy tu bardzo neutralne odcienie.
Od najjaśniejszych po średnie.
Produkty te mają fajną, delikatno-kremową formułę.
Bardzo fajnie się rozcierają i mają świetne krycie.


Dostałam jeszcze jedną paletkę cieni. (epic day palette)
Te większe cienie mogą służyć też do twarzy, np. jako rozświetlacz albo róż.
Bardzo lubię takie rozwiązania w paletkach, bo kiedy wyjeżdżamy zawsze lepiej mieć jedną paletkę, a nie szukać w torebce miliony kosmetyków...
Jak widzicie, cienie są w ciepło-chłodnej kolorystyce.
Paletka ta jest bardzo uniwersalna..

Przyszedł czas na pomadki.
Ja dostałam ich 5 i są w różnych kolorach.
Jak widzicie jest tu fiolet, brąz, róż, czerwień.
Niestety aparat nie oddał ich pięknych soczystych kolorów.
Najbadziej podoba mi się fiolet-jest po prostu genialny.
Ale strasznie też przypadł mi do gustu różowy, w sumie taki trochę brzoskwiniowy-Awaken.
Pomadki mają fajną kremową formułę.
Jest to taki velvet mat.
Bardzo długo się utrzymują i nie wysuszają ust.


I ostatnia rzecz to pędzle do oczu.
Bardzo się ucieszyłam, że je dostałam, bo pędzli nigdy za wiele :)
Jak widzicie już ich używałam i sprawdzają się świetnie.
Mają przemilutkie włosie i są rewelacyjnie ścięte.

♥♥♥

Cześć kochani ♥

Miesiąc temu paletka Subculture miała swoją premierę.

Jako że jestem ogromną fanką Anastasi Beverly Hills, nie mogłam przejść obok tej palety obojętnie.

Nie chciałam kupować Modern Renaissance, bo mam paletę w bardzo podobnej kolorystyce (Huda Beauty Rose gold eddition).

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją paletki Subculture, więc jeśli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdza, to czytajcie dalej.

Paleta ma przepiękne welurowe opakowanie.
Jednak jest to minusem, bo bardzo łatwo się brudzi.
Mimo to, dodaje jej to wyjątkowego uroku.
Opakowanie jest bardzo porządne.
Jest to jedna z najporządniejszych paletek z jakimi miałam styczność (bardzo fajnie wypada tez tutaj too faced).

Cześć kochani ♥

Jakiś czas temu przyszła do mnie paczka od Banggood.

Nie pokazywałam jej wam długo, ponieważ chciałam w pełni przetestować produkty.

Dzisiaj przychodzę do was z nowościami i recenzją.

Tak więc, jeśli jesteście ciekawi co dostałam i jak się u mnie te produkty sprawdzają, to czytajcie dalej ♥

Klik

Na pierwszy ogień idą pigmenty brokatowe.

Jak widzicie, kolory są przepiękne!

I tak, zdjęcie nie oddaje tego, jak one się prezentują w rzeczywistości.

Ich pigment jest przegenialny!

Konsystencja jest podobna do brokatu.

Pytacie mnie jak je nakładam na powiekę... Po prostu korzystam z glitter primer od Nyxa.(on w takich sprawach sprawdza się świetnie).

Dodatkowo pigmenty bardzo lubię mieszać ze sobą. 

Moje ulubione połączenie to: jaskrawy różowy, lagunowy niebieski, jaskrawy zielony i srebrny (trochę cukierkowo, ale wygląda genialnie, sami zobaczcie na zdjęciu niżej♥)

Pigmenty w ogóle nie uczulają, trochę się tego obawiałam, bo mam bardzo wrażliwe oczy (nawet produkty z Nivea mnie uczulają!).

Ale na całe szczęście jest wszystko dobrze.

Pigmenty są bardzo komfortowe w noszeniu, w ogóle nie czuć, że je mamy.

Bardzo, bardzo polecam!

Oprócz tych, w paczce znalazłam jeszcze pigmenty satynowe i matowe, ale tamtych nie testowałam(na pewno są tak samo dobre jak te), więc na razie pokazuję wam tylko te brokatowe.

Cześć kochani ♥

Dzisiaj pokażę wam paczkę od firmy Rosegal.

Jest to moja pierwsza paczka od tej firmy i śmiało mogę wam powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona.

Jeśli chcecie wiedzieć co takiego sobie zamówiłam, to czytajcie dalej.

(klik)

Na pierwszy ogień idzie sukienka.

Jest biała i ma naszywane kolorowe kwiatowe elementy.

Z tyłu jest pięknie wycięta i ma wplecione wiązania!

Z przodu jest krótsza, a z tyłu dłuższa.

Materiał jest bardzo fajnej jakości.

Sukienka jest bardzo leciutka i przy tym lejąca.

Jest idealna na upalne dni, szczególnie kupiłam ją z myślą o plaży.

W dodatku jej cena też jest bardzo kusząca!

Bardzo polecam.

Ocena 10/10

klik

Kolejną i ostatnią rzeczą jest kombinezon w stylu hiszpańskim. 

Ma piękne rozłożyste rękawy, które opadają  na ramionach.

Ma bardzo modny w tym sezonie styl - paski.

Materiał jest bardzo dobry.

Kombinezon mimo że jest na długi rękaw, to jest bardzo przewiewny.

Jest wręcz idealny na obecną pogodę. 

Ocena: 10/10

Podsumowanie

Sklep wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Kontakt ze sklepem-rewelacyjny.

Dostawa-bardzo szybka.

Paczka została bardzo dobrze zabezpieczona. 

Ubrania były bardzo dobrze zapakowane. 

Wszystkie posiadały metki.

Produkty są bardzo dobrej jakości.

Na żywo wyglądają tak samo jak zostały przedstawione na stronie, nie odbiegają od oryginalnego zdjęcia.

Ogólna ocena : 10/10

A wy kupowałyście coś na stronie Rosegal ?

Jeśli nie, to koniecznie tam zajrzyjcie i zobaczcie jaki mają wspaniały asortyment!

Do zobaczenia ♥

Cześć kochani ♥

Dzisiaj mam dla was recenzje paletki I Heart Chocolate z MUR.

Paletka jest bardzo inspirowana paletą z Too Faced-Chocolate Bar.

Jeśli chcecie wiedzieć, czy jest ona lepsza od oryginału, to czytajcie dalej.

Jeśli chodzi o design, to mi się bardzo podoba. 

Opakowanie jest bardzo dobrze wykonane, jest to porządny plastik!

W środku znajdziemy 16 cieni.

W palecie znajduje się również pędzelek i lusterko, które jest bardzo duże!

Nazwy cieni są napisane na kartce, co moim zdaniem jest okropnym błędem.