Cześć kochani !

Nie było mnie tu wieki ! Wszystko to jest spowodowane brakiem czasu, który mi doskwiera od kilkunastu dobrych miesięcy. Niestety klasa maturalna nie jest łatwa. Z racji tego, że przełożyli maturę na czerwiec, zrobiłam dla was zdjęcia ubrań, które otrzymałam od https://femmeluxefinery.co.uk

Niestety był to pochmurny dzień, ale mam nadzieję, że zdjęcia się wam spodobają

Sami zobaczcie jak się prezentują!

stylizacja pierwsza

Sukienka petarda !

Idealna do klubu, na 18 czy nawet na codzień.

Ma przepiękne falbany, które fenomenalnie się układają i asymetryczny rękaw, który od ostatnich sezonów jest bardzo modny ! 

Jestem nią bardzo zauroczona ! 

Cudownie się prezentuje.

Jedyny minus to długość, dlatego osoby wysokie raczej nie będą zadowolone :(

Zobaczcie też inne sukienki, które mają w swojej ofercie 

https://femmeluxefinery.co.uk/collections/slinky-dresses

Do tej sukienki pożyczyłam pasek z poprzedniej stylizacji.

Ale fajnie się wkomponował, pokreślił dodatkowo sylwetkę.

Sukienkę połączyłam dodatkowo z czerwonymi-bardzo kontrastowymi butami !

Sukienka jest bardzo ciepła i posiada golf- coś za czym przepadam w sezonie jesień\zima.

Jeszcze na chłodniejsze dni będzie idealna !

Ma bardzo fajny materiał, bardzo przyjemny.

Ładnie się układa i jest niezwykle komfortowa w noszeniu.

Jest dostępna jeszcze w białym kolorze, ale ja wybrałam szary.

Może wam coś wpadnie w oko, sami zobaczcie

https://femmeluxefinery.co.uk/collections/slinky-dresses

Podsumowanie

Wszystkie rzeczy, które otrzymałam od Femmelluxe cudownie się prezentują! 

Bardzo podoba mi się, że są takie same na zdjęciu i w realu.

Dodatkowo nie musiałam długo czekać na paczkę ( coś około tygodnia)

Ciuchy są naprawdę dobrej jakości.

Są wygodne, dobrze się układają.

Naprawdę z całego serduszka polecam wam zamówić coś z tej strony, bo mają bardzo unikatowe rzeczy ! A może znajdziecie coś dla siebie :)

Ogólna ocena 

10/10

Koniecznie dajcie znać, jak wam się podobają stylizacje i co sądzicie o tej firmie !

Do zobaczenia !

Cześć kochani ♥

Kilka dni temu przyszła do mnie przecudowna paczuszka od "La Luxe Paris".

Jeśli jesteście ciekawi, co takiego się w niej znalazło to czytajcie dalej.

Pierwszą rzeczą jest paleta cieni.
Ma bardzo fajną pigmentację.
Testowałam już ją w filmiku na moim instagramie (klik)
Wstępnie mogę powiedzieć, że paletka naprawdę daję radę.
Cienie są jak najbardziej w porządku.
Ale będę jeszcze ją testować i wrócę do was z końcową opinią na jej temat.

Dalej mam korektor w kredce.

Już go trochę poużywałam i całkiem fajnie się sprawdza.

Ma świetny-jasno beżowy odcień (nie ma tonów różowych!)

Nie ściera się tak szybko, jak inne tego typu produkty.

I co najważniejsze bardzo fajnie kryje, a raczej zakrywa niedoskonałości.

Wydaję mi się, że poradzi sobie nawet z bardzo problematyczną cerą.

Kolejny produkt to róż.

Ja mam piękny brzoskwiniowy kolor.

Ma bardzo fajny pigment.

Z łatwością się go rozprowadza.

Na pewno nie zrobicie sobie nim plamy.

Jeśli chcecie zobaczyć jak radzi sobie w akcji, obejrzyjcie mój najnowszy filmik - klik

Dostałam również podkład w 2 odcieniach - nude i natural.

Niestety ani jeden ani drugi mi nie podpasował.

Jeden jest zbyt pomarańczowy i ciemny, a drugi zbyt jasny i różowy.

Wobec tego nie mogę stwierdzić jak tak naprawdę wygląda.

Jeszcze popróbuję, ale ten kolor... ehhh

Dostałam również 2 pomadki.

Dają one wykończenie - velvet matte.

Ja osobiście nie przepadam za takim wykończeniem, zdecydowanie bardziej wolę mat.

Ale muszę przyznać, że te są naprawdę dobrej jakości.

Kolorki też mają bardzo ciekawe.

Tutaj mam tusz do rzęs.

U mnie tusze w sumie leżą i się kurzą.

Używam jednego w bardzo małej ilości-tylko na dolne rzęsy 

i żeby połączyć sztuczne rzęsy z moimi naturalnymi.

Na co dzień nie maluję rzęs, moim zdaniem to bardzo je niszczy.

Kolejny kosmetyk to tusz do brwi.

Szkoda. że dostałam go w czarnym odcieniu.

Ja lubię brwi bardzo wyrysowane, i tego typu kosmetyki używam raczej po to, aby włoski trzymały się na swoim miejscu, a nie żeby dodać im dodatkowo kolor.

Jednak ma bardzo fajną formułę i faktycznie utrzymuję te włoski :)

Zobaczymy, może będę go używać.

Gdyby nie ten kolor, to byłby używany przeze mnie w codziennym makijażu!

Następnie dostałam kredkę.

Jest ona średnio twarda.

W sumie przyjemnie się ją rozprowadza na linii wodnej.

Ma fajny-intensywny czarny kolor.

I moja zmora w makijażu-czyli eyeliner.

Długo długo już szukam idealnego eyelinera. 

Jedynie (jak na razie) na wysokości zadania stanął tatto liner od Kat Von D.

Ale przejdźmy do tego od La Luxe Paris...

Ma on bardzo wodnistą konsystencje.

Jego aplikator jest całkiem precyzyjny i idzie nim zrobić bardzo fajną kreskę.

Tylko trzeba jeszcze bardziej podbić kolor jakimś czarnym cieniem bądź innym eyelinerem.

Kolejny produkt to odżywka do rzęs.

Można jej używać faktycznie jako odżywki albo też jako baza pod tusz.

Ja zdecydowanie na co dzień wolę tę drugą opcję, z tego względu że rzęsy wydają się dłuższe.

Chociaż ja i tak maluję je rzadko, ale ten sposób naprawdę działa! 

Sami spróbujcie i dajcie znać.

Ja niestety już się tak przyzwyczaiłam do sztucznych rzęs, że nawet nie krępuję się ich założyć do szkoły (oczywiście tylko w wyjątkowych okazjach).

Spróbuję używać tej odżywki na noc i wrócę do was, mam nadzieję, z efektami :)

I kolejna odżywka, tym razem do paznokci.

Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek ją otworzę.

Ale kto wie, może kiedyś?

Ja uwielbiam hybrydy, bo to przede wszystkim wygoda!

Ale może dla was wypróbuję, przynajmniej się postaram ! 

Ja nie używam lakierów do paznokci.
Zdecydowanie bardziej wolę hybrydy.
Ale te co dostałam mają bardzo ładne kolory.
Wy przetestujcie koniecznie i dajcie znać !

Podsumowanie
Z paczki jestem bardzo zadowolona, nie sądziłam że znajdę w niej tyle fajnych kosmetyków!
Z tego co wiem produkty La Luxe Paris możecie dostać (UWAGA) w Lidlu! Więc to ich kolejny atut, bo robiąc zakupy do domu, możecie przy okazji zaopatrzyć się też w kosmetyki!
W dodatku ich cena naprawdę jest atrakcyjna !
Przetestowałam (może nie wszystkie tak od A do Z) i będę je cały czas testować, tak żeby wam zobrazować moją pełną opinię (rozpatrując każdą rzecz od każdej strony) na ich temat.

Buziaki ;*

 Cześć kochani ♥

Już od bardzo bardzo dawna nie było na moim blogu sesji.

Ale w końcu jest i naprawdę świetnie się bawiłam robiąc te zdjęcia.

Tym razem robiła je moja najukochańsza przyjaciółka, więc najleżą jej się ogromne brawa ♥

Zapraszam do oglądania zdjęć.

(Pamiętajcie żeby wziąć kubek gorącej kawy ! :)

Mam nadzieję, że zdjęcia wam się spodobają!

A ja uciekam do Zakopanego z moją najukochańszą przyjaciółką.

Buziaki ;*

Cześć kochani ♥
Wiem, że dawno (a nawet bardzo) mnie tu nie było. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę ... 
Ale ostatnio jestem bardzo zajęta, czasami byłam tak wykończona, że miałam tylko ochotę na to żeby się położyć i o wszystkim zapomnieć. Mam nadzieję że uda mi się bardziej zorganizować i posty będą pojawiać się tak często jak tylko znajdę odrobinę czasu.

Ale dzisiaj przychodzę do was z recenzją najnowszej paletki od Anastasi Beverly Hills-Prism.
Używam jej już dosyć długo, bo kupiłam ją zaraz po premierze.

Jeśli jesteście ciekawi jak sprawdza się u mnie, to czytajcie dalej

Jak widzicie paletka ma welurowe czarne, bardzo eleganckie i bogato zdobione opakowanie.

Design nawiązuje do poprzednich paletek Anastasi.

To opakowanie bardzo mi się podoba, ale strasznie się brudzi, 

w dodatku na czarnej strasznie widać kurz.

W przypadku subculture (tutaj recenzja) ten brud nie był aż tak widoczny.

 Paletka jest wyposażona w lusterko i pędzelek.

Zawiera 14 cieni - 7 matów, 6 foliowych. i 1 duochrom.
Kolorystyka cieni jest bardzo różnorodna.
Nie widziałam paletki, która miałaby tak odważne kolory!
Bo mamy tutaj czarny i neonowy żółty, i brzoskwiniowy ,i nawet butelkową zieleń!
Wszystkie firmy raczej idą bezpieczniejszą drogą i wybierają burgundy, róże, fiolety-które niemalże pasują każdemu!
A Anastsia już 2 raz skacze na głęboką wodę i wybiera bardzo nietypowe kolory cieni.
Wpłynęło to ogromnie na instagrama i raczej każda dziewczyna choć raz zapragnęła zrobić makijaż tą paletką, choć na pierwszy rzut oka nie wygląda aż tak rewelacyjnie! (w porównaniu do innych ciepłych palet )
Przyznam się, jak pierwszy raz ją zobaczyłam, to szczerze nie byłam nią jakoś mocno zachwycona.
Ale z czasem zaczęłam się zakochiwać coraz mocniej i mocniej i tak trafiła w moje rączki.
Na żywo prezentuje się o niebo lepiej niż na zdjęciach.
Zapraszam was na mojego instagrama, tam dodałam filmik ze swatches,
 na którym widać prawdziwe oblicze tej paletki! (klik)

Teraz przejdźmy do pigmentacji i samej formuły cieni.
Pewnie was nie zaskoczę, bo tak jak to było w przypadku innych paletek Anastasi, ta jest równie genialnie napigmentowana!  Specjalnie się nie wysilałam do zrobienia tych swatches, a jak widzicie jest szos!
Jeśli chodzi o konsystencje to jest mega kremowa. Cienie się minimalnie osypują, ale nie tak jak w przypadku Subculture (chociaż w tej cienie się nadzwyczajniej pyliły, nie tyle co osypywały)
Cienie się świetnie blendują i genialnie rozprowadzają.
Kolory pięknie przez siebie przechodzą.
Może brakuje mi jaśniutkiego beżu, ale spokojnie kompletuje go z innych paletek (np. bardzo lubię cień Bae z paletki Rose Gold-Huda Beauty)
Jeśli chodzi o trwałość to również nie mam się tutaj do czego przyczepić!
Cienie nawet bez bazy utrzymują sie cały dzień bez żadnego problemu !

Plusy:
♥oryginalność, nietypowa kolorystyka
♥ pigmentacja
♥ trwałość cieni
♥ genialna formuła, konsystencja cieni
♥ różnorodność
♥ piękne, eleganckie opakowanie
♥ design
♥ cena

Minusy:
- dostępność paletki

I to już wszystko, co sądzę na temat paletki Prism od Anastasi Beverly Hills.
Ja kocham ich kosmetyki. Anastasia jest moją ulubioną firmą kosmetyczną, mam od nich naprawdę sporo kosmetyków i muszę powiedzieć że każdy jeden jest po prostu rewelacyjny!
Do zobaczenia ♥ 
(tym razem już niedługo)

 Cześć kochani ♥

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją najnowszej paletki Huda Beauty-Desert Dusk palette.

Jako że jestem ogromną fanką Hudy i jej kosmetyków nie mogłam przejść obok tej paletki obojętnie.

Jak pewnie wiecie, kocham malować oczy, w całym makijażu jest to moja ulubiona część.

Tak więc jeśli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdza Desert Dusk i czy pobiła swoją poprzedniczkę, to czytajcie dalej.

 Jeśli chodzi o design to Huda poszła w zupełnie inną stronę niż w paletce Rosegold.

Tam opakowanie było przezroczyste, natomiast tutaj jest zabudowane.

Bardzo mi się podoba, w dodatku nawiązuje do całej palety (zarówno kolorystyki jak i nazwy).

Jest bardzo solidne (solidniejsze niż w Rose gold).

I zdecydowanie bardziej cięższe, ale jest to u granic wytrzymałości ! :)

W środku znajduje się ogromne lusterko !!!

Paletka ma przępiękne cienie, utrzymane w tonach fioletów i burgundów.

Mamy tu 8 matów 1 cień brokatowy, 2 duochromy i 7 folii.

Cienie są niebywale napigmentowane.
Poza tym ich odcienie są bardzo intensywne. 

Mają przyjemną aksamitną konsystencje. 

Genialnie się blendują i rozcierają. 

Kolory przepięknie przez siebie przechodzą.
Kiedy nakładamy je na powiekę, to w ogóle nie tracą pigmentu.
W przypadku paletki od Morphe (35b) miałam z tym ogromny problem, bo w palecie cienie wyglądały bardzo intensywnie, a na oku zupełnie blado i wszystkie cienie jakby się ze sobą zlewały.

Cienie w ogóle się nie rolują.

Bardzo długo się utrzymują na powiece, nawet bez nałożenia bazy.

 Nawet po całym dniu nie znikają, nie gubią na intensywności, nie wchodzą w zmarszczki...

Nic kompletnie nic się nie zmieniają!

Ja kocham pracować na cieniach Hudej.

Są one jednym wielkim sztosem!

 To jak się z nimi wspaniale pracuje i jak pięknie zachowują na powiece to jest po prostu kosmos!

Muszę to powiedzieć... Żadna paleta nie dorównuje paletkom Huda Beauty!

Mam Morphe, Anastasię, Too Faced..
I z żadną nie pracuje mi się ta wspaniale jak z tą !

Maźnęłam je dosłownie tylko odrobinkę! 

No po prostu sztos!

Kocham tą paletkę szczególnie za folie, brokaty (po prostu świecące cienie ).

Nadają one taki blask jak żadne inne cienie, z którymi miałam styczność.

W Rose Gold było tak samo i bałam się, że tutaj Huda już odpuści i będzie nieco gorzej, ale nic bardziej mylnego! Obie paletki są na takim samym poziomie-są wręcz niesamowite!

Podziwiam Hudą za to że te paletki są podobne, ale jednak są bardzo różne !

Mega mi się podoba, że dała cień-Cosmo, który jest brokatem, ale tak genialnie wygląda, że ja nie mam słów!

To jest bajka !!!!

Zalety
❤️ Cudowny design
❤️ Piękna kolorystyka cieni
❤️ Nieziemskie formuły cieni
❤️ Cudowna pigmentacja
❤️ Lusterko
❤️ Trwałość

Wady
〰 brak !

Ta paleta podbiła moje serce !
Kocham paletki od Huda beauty i z pewnością będę mieć każda kolejną która wyjdzie na rynek!
A wy co sądzicie o nowej paletce Desert Dusk ?
Ja jestem po prostu zakochana !!!
Do zobaczenia ♥

Cześć kochani ❤️

Dzisiaj przychodzę do was z recenzją paletki od Morphe.

Jest to moja pierwsza tak kolorowa paletka, dlatego liczyłam że będzie genialna.

A czy tak faktycznie jest ? 

Jeśli jesteście ciekawi, jak ta paletka się u mnie sprawdza to czytajcie dalej. 

Paletka ma bardzo minimalistyczne opakowanie. 

Jest po prostu czarne i ma wygrawerowany biało czerwony napis.

Trochę jest to niepraktyczne, bo kiedy mamy więcej paletek od Morphe, to nie idzie w stanie ich odróżnić. 

W środku nie ma lusterka ani pędzla.

Paletka zawiera 35 cieni o różnych wykończeniach.

Najwięcej jest matów.

Niestety muszę się tez doczepić do otwierania, bo paletka ma zatrzask i niekiedy bardzo ciężko się otwiera, gdyby opakowanie było na magnes, byłoby znacznie wygodniejsze.

Teraz przejdźmy do jakości...

Cienie mają bardzo fajną konsystencje, trochę suchą, ale zarazem masełkową.

Niestety bardzo się sypią ( nie tyle co pylą, tak jest w przypadku subculture od anastasi) ale dla mnie to nie jest problem. 

Mi to nadzwyczajniej nie przeszkadza. 

Pigmentacja jest fajna, ale szczerze (po tylu pozytywnych recenzjach) myślałam że będzie lepsza.
Nie mniej jednak cienie są napigmentowane ale może nie tak jakbym chciała żeby były. !!

Cienie się świetnie blendują i rozcierają . 

Bardzo podoba mi się, że są w różnych tonach, znaczy jeśli mamy cienie różowe  to występują one w kilku odcieniach. Począwszy od jasnych, idąc nawet przez fiolety, a kończąc na ciemnych..
Ale nie podoba mi się to że cienie w opakowaniu wyglądają na bardziej intensywne niż są.
Kiedy nałożymy je na oko (albo nawet zrobimy Swatches) cienie tracą dużo pigmentu(intensywności koloru)  nie wiem dlaczego tak jest  i nie zachwalam tego.

Ale przynajmniej nie tworzą jednej wielkiej plamy na oku ! 

Kolory ładnie przechodzą.

Spokojnie możemy dobudowywać krycie.

Bardzo przyjemnie mi się z nimi pracuje.
Jeśli chodzi o trwałość to jak najbardziej jest ona świetna.
Cienie się długo utrzymują na powiece i co najważniejsze pomimo upływu długiego czasu nie rolują się ani nie tracą na pigmentacji.
Nakładałam je na bazę (smashbox photofinsih) oraz korektor (Mac pro longwear) zagruntowany pudrem (laura mercier). Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku, cienie zachowują się bardzo podobnie czyli bardzo dobrze ❤️



Plusy
+ Kolorystyka
+ Ilość cieni
+ Wydajność
+ Uniwersalność
+ Jakość cieni
+ Cena

Minusy
- Dostępność
- Wygląd paletki
- Brak lustra

I to już wszystko co chciałam wam przekazać na temat paletki Morphe 35 b
Dajcie koniecznie znać czy podzielacie moją opinie ,
czy macie na jej temat zupełnie inne zdanie niż ja?
Do zobaczenia ❤️