Review palette Prism - Anastasia Beverly Hills- recenzja paletki
23:37
Cześć kochani ♥
Wiem, że dawno (a nawet bardzo) mnie tu nie było. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę ...
Ale ostatnio jestem bardzo zajęta, czasami byłam tak wykończona, że miałam tylko ochotę na to żeby się położyć i o wszystkim zapomnieć. Mam nadzieję że uda mi się bardziej zorganizować i posty będą pojawiać się tak często jak tylko znajdę odrobinę czasu.
Ale dzisiaj przychodzę do was z recenzją najnowszej paletki od Anastasi Beverly Hills-Prism.
Używam jej już dosyć długo, bo kupiłam ją zaraz po premierze.
Wiem, że dawno (a nawet bardzo) mnie tu nie było. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę ...
Ale ostatnio jestem bardzo zajęta, czasami byłam tak wykończona, że miałam tylko ochotę na to żeby się położyć i o wszystkim zapomnieć. Mam nadzieję że uda mi się bardziej zorganizować i posty będą pojawiać się tak często jak tylko znajdę odrobinę czasu.
Ale dzisiaj przychodzę do was z recenzją najnowszej paletki od Anastasi Beverly Hills-Prism.
Używam jej już dosyć długo, bo kupiłam ją zaraz po premierze.
Jeśli jesteście ciekawi jak sprawdza się u mnie, to czytajcie dalej
Jak widzicie paletka ma welurowe czarne, bardzo eleganckie i bogato zdobione opakowanie.
Design nawiązuje do poprzednich paletek Anastasi.
To opakowanie bardzo mi się podoba, ale strasznie się brudzi,
w dodatku na czarnej strasznie widać kurz.
Paletka jest wyposażona w lusterko i pędzelek.
Zawiera 14 cieni - 7 matów, 6 foliowych. i 1 duochrom.
Kolorystyka cieni jest bardzo różnorodna.
Nie widziałam paletki, która miałaby tak odważne kolory!
Bo mamy tutaj czarny i neonowy żółty, i brzoskwiniowy ,i nawet butelkową zieleń!
Wszystkie firmy raczej idą bezpieczniejszą drogą i wybierają burgundy, róże, fiolety-które niemalże pasują każdemu!
A Anastsia już 2 raz skacze na głęboką wodę i wybiera bardzo nietypowe kolory cieni.
Wpłynęło to ogromnie na instagrama i raczej każda dziewczyna choć raz zapragnęła zrobić makijaż tą paletką, choć na pierwszy rzut oka nie wygląda aż tak rewelacyjnie! (w porównaniu do innych ciepłych palet )
Przyznam się, jak pierwszy raz ją zobaczyłam, to szczerze nie byłam nią jakoś mocno zachwycona.
Ale z czasem zaczęłam się zakochiwać coraz mocniej i mocniej i tak trafiła w moje rączki.
Na żywo prezentuje się o niebo lepiej niż na zdjęciach.
Zapraszam was na mojego instagrama, tam dodałam filmik ze swatches,
na którym widać prawdziwe oblicze tej paletki! (klik)
Kolorystyka cieni jest bardzo różnorodna.
Nie widziałam paletki, która miałaby tak odważne kolory!
Bo mamy tutaj czarny i neonowy żółty, i brzoskwiniowy ,i nawet butelkową zieleń!
Wszystkie firmy raczej idą bezpieczniejszą drogą i wybierają burgundy, róże, fiolety-które niemalże pasują każdemu!
A Anastsia już 2 raz skacze na głęboką wodę i wybiera bardzo nietypowe kolory cieni.
Wpłynęło to ogromnie na instagrama i raczej każda dziewczyna choć raz zapragnęła zrobić makijaż tą paletką, choć na pierwszy rzut oka nie wygląda aż tak rewelacyjnie! (w porównaniu do innych ciepłych palet )
Przyznam się, jak pierwszy raz ją zobaczyłam, to szczerze nie byłam nią jakoś mocno zachwycona.
Ale z czasem zaczęłam się zakochiwać coraz mocniej i mocniej i tak trafiła w moje rączki.
Na żywo prezentuje się o niebo lepiej niż na zdjęciach.
Zapraszam was na mojego instagrama, tam dodałam filmik ze swatches,
na którym widać prawdziwe oblicze tej paletki! (klik)
Teraz przejdźmy do pigmentacji i samej formuły cieni.
Pewnie was nie zaskoczę, bo tak jak to było w przypadku innych paletek Anastasi, ta jest równie genialnie napigmentowana! Specjalnie się nie wysilałam do zrobienia tych swatches, a jak widzicie jest szos!
Jeśli chodzi o konsystencje to jest mega kremowa. Cienie się minimalnie osypują, ale nie tak jak w przypadku Subculture (chociaż w tej cienie się nadzwyczajniej pyliły, nie tyle co osypywały)
Cienie się świetnie blendują i genialnie rozprowadzają.
Kolory pięknie przez siebie przechodzą.
Może brakuje mi jaśniutkiego beżu, ale spokojnie kompletuje go z innych paletek (np. bardzo lubię cień Bae z paletki Rose Gold-Huda Beauty)
Jeśli chodzi o trwałość to również nie mam się tutaj do czego przyczepić!
Cienie nawet bez bazy utrzymują sie cały dzień bez żadnego problemu !
Plusy:
♥oryginalność, nietypowa kolorystyka
♥ pigmentacja
♥ trwałość cieni
♥ genialna formuła, konsystencja cieni
♥ różnorodność
♥ piękne, eleganckie opakowanie
♥ design
♥ cena
Minusy:
- dostępność paletki
I to już wszystko, co sądzę na temat paletki Prism od Anastasi Beverly Hills.
Ja kocham ich kosmetyki. Anastasia jest moją ulubioną firmą kosmetyczną, mam od nich naprawdę sporo kosmetyków i muszę powiedzieć że każdy jeden jest po prostu rewelacyjny!
Do zobaczenia ♥
(tym razem już niedługo)
6 komentarze
Przepiękne ma kolorki ♥
OdpowiedzUsuńULCIIAKK ♥
ta paleta jest naprawdę piękna! :) choc wiem, że z czesci z kolorow jak np z zoltego, bym po prostu nie korzystala
OdpowiedzUsuńJest piękna, ale nie wiem czy potrafiłabym wykorzystać jej potencjał.
OdpowiedzUsuńŁadna jest :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/01/valentines-day-zakupowemodowe-propozycje.html
Ciekawa paleta. Mam mieszane uczucia. Jedne kolory w moim guście drugie absolutnie nie. Raczej nie będę nad nią myśleć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! I zapraszam również do mnie. W końcu po miesięcznej przerwie powróciłam ;)
Ładnie się prezentuje, ale kolorki nie moje :)
OdpowiedzUsuń♥Dziękuje, że odwiedziłeś mojego bloga.
♥ Jeśli mnie zaobserwujesz, to możesz liczyć na to samo, tylko napisz mi o tym.
♥Zostaw link swojego bloga w komentarzu, na pewno w wolnej chwili go odwiedzę.
♥Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego działania!